Studium psychologiczne? Zapis rozwoju schizofrenii? Powieść szpiegowska? Czy po prostu zabawa z czytelnikiem, którego narrator próbuje wyprowadzić na manowce? Trudno jednoznacznie powiedzieć, czym właściwie jest najnowsza opublikowana w Polsce książka Umberto Eco.
Po pisarzu tej klasy spodziewamy się czegoś znacznie więcej, zwłaszcza mając w pamięci Imię Róży, dlatego ten utwór może mocno rozczarować czytelnika uwielbiającego zdania słynnego pisarza. Intryga jest mocno zagmatwana i celem narratora jest prowadzenie gry z czytelnikiem, dostarczanie mu zabawy i pozytywnych doznań. Jednak jest to zbyt wielkie zapętlenie, by rzeczywiście odczuwać radość z mieszających się wątków. Czytelnik czuje się znużony, z trudem przełyka kolejne zdania i tak naprawdę z chęcią odłożyłby już książkę, gdyż nie jest zupełnie ciekaw, czy główny bohater ma rozdwojenie jaźni i toczy dialog sam ze sobą, czy jednak występuje tutaj jeszcze jedna tajemnicza postać.
Opowieści, w których gra narratora z czytelnikiem jest najważniejszym elementem powstało już dosyć sporo. Umberto Eco nie proponuje tutaj nic nowego, a jego rozwiązania czasami nawet drażnią. Chociaż pojawianie się narratora zawsze stanowi atrakcyjny zabieg w powieści, to jednak tutaj nie działa to na plus.
Chociaż wielkim przekleństwem jest krytykowanie tak świetnego pisarza, jakim jest Umberto Eco, to jednak najnowsza powieść nie zachwyca, ale może jest to jedynie wina złego tłumaczenia